Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spółdzielnia Mieszkaniowa Łęczycanka. Krajowy Związek Rewizyjny SM zajmie się spółdzielnią

Redakcja
Fot. Agnieszka Jędrzejczak
Rada Nadzorcza Spółdzielni Mieszkaniowej Łęczycanka nadal unika konfrontacji ze spółdzielcami. Członkowie we wtorek, 17 września, czekali kilka godzin, aż pojawią się członkowie rady bądź zarządu. Rada odwołała swoje dyżury na najbliższe dwa tygodnie. Tymczasem delegacja spółdzielców pojechała do Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych w Warszawie.

W poniedziałek, 16 września, kilkuosobowa delegacja z odwołanym prezesem Jarosławem Szymańskim na czele, pojechała do Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych do Warszawy, by porozumieć się w kwestii zwołania nadzwyczajnego walnego zgromadzenia. Rada nadzorcza nie wydała bowiem żadnej stosownej decyzji w sprawie walnego. – Celem wyjazdu do Warszawy było zapoznanie związku rewizyjnego z obecną sytuacją w spółdzielni i poproszenie o interwencję – mówi Waldemar Augustyniak, członek rady nadzorczej SM Łęczycanka. Delegacja spółdzielców przedstawiła związkowi wnioski o odwołanie zarządu (Jarosława Szymańskiego i Jolanty Marciniak), odwołanie przewodniczącego rady (Waldemara Augustyniaka) razem z protokołem z posiedzenia, na którym odwołano całą trójkę. Przekazano też zarządzenie o zwołaniu nadzwyczajnego walnego na 2 października, które wydał jeszcze stary zarząd.

Następnego dnia, we wtorek 17 września, spółdzielcy zwrócili się na piśmie do rady i zarządu o zajęcie stanowiska w sprawie walnego zgromadzenia. Jeżeli rada nie ustosunkuje się do tego lub odpowiedź nie będzie zawierała konkretów, związek rewizyjny zwoła walne zgromadzenie na koszt spółdzielców. - Jeżeli i to nie pomoże i walne nie zostanie zorganizowane, ostatnią instancją jest ministerstwo infrastruktury. Wtedy jednak rada i zarząd poniesie prawne konsekwencje swoich decyzji. Jednocześnie zostanie złożony wniosek do sądu o działanie na szkodę spółdzielni - dodaje Augustyniak. Tego samego dnia, we wtorek, w spółdzielni pojawiła się ponad setka osób, które czekały na członków rady i zarządu. Nikt jednak się nie pojawił. – Nie wiedzieliśmy o tym spotkaniu, mnie nikt nie informował – mówi Janusz Muszyński, powołany przez radę prezes spółdzielni. – Byłem na szkoleniu, a termin miałem ustalony już w ubiegłym tygodniu. Jeżeli spółdzielcy mają jakieś pytania, jesteśmy każdego dnia w spółdzielni – deklaruje.

Mimo podjętych przez spółdzielców kroków, rada nadal nie zdecydowała się na konfrontację z mieszkańcami. Zawiesiła nawet swoje dyżury na najbliższe dwa tygodnie, a swoje poniedziałkowe poranne spotkanie zwołała w niedzielę wieczorem. - Nie lekceważymy spółdzielców. W tym tygodniu podejmiemy decyzję o walnym zgromadzeniu - twierdzi Karol Zieliński, wiceprzewodniczące rady nadzorczej spółdzielni. Członkowie spółdzielni są oburzeni postępowaniem rady, w końcu to z pieniędzy spółdzielców wypłacane są ryczałty członkom rady. 17 września złożono wniosek o niewypłacenie pieniędzy członkom rady z uwagi na odwołanie dyżurów, komisji i unikanie spółdzielców.

Podczas wizyty w Warszawie, delegacja spółdzielców zasięgnęła porady prawnej, dotyczącej sytuacji w spółdzielni. W piśmie warszawskiego prawnika czytamy m.in. o powołaniu prezesa spółdzielni: zapis o przeprowadzeniu konkursu na kandydata spółdzielni nie jest obowiązkowy, natomiast jeżeli została podjęta uchwała w tym przedmiocie (przyp.red. uchwałę podjęto 28 września 2012 roku), to jakiekolwiek próby zmierzające do pominięcia tego trybu są bezwzględnie nieuzasadnione.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leczyca.naszemiasto.pl Nasze Miasto